Życie zewnętrzne, część I

,   

Galeria Starmach, Kraków, III - IV.2009
Uwagi na marginesie Życia zewnętrznego:

(…) Ale z kim dzieje się to, co działo się albo się dziać zaczynało w nim, ten chce, żeby druga osoba wiedziała o jego stanie, nawet gdy nie ma w tym żadnego sensu i ładu. Taki jest człowiek.”  Tomasz Mann – pisarz

(…) Z ludźmi jest ten kłopot, że do patrzenia na świat nie służą im oczy, lecz idee.”  Boris Cyrulnik – etolog

(…) Popatrzcie na niego, jak siedzi na belce. Jest niespokojny, spięty, podenerwowany. Nie ma tej lekkości, która cechowała go, gdy wygrywał. Wtedy skok za skokiem był perfekcyjny, jak od szablonu. Teraz widać, że kiedy rusza z belki, jego sylwetka nie jest stabilna. Chwieje się, poprawia, zmienia kąt nachylenia. Wygląda, jakby chciał wszystko na siłę kontrolować, jest skoncentrowany na wszystkich rzeczach naraz, myśli o najdrobniejszych szczegółach. Tak się dzieje ze skoczkami, którzy nie są pewni swojej dyspozycji.”  Mika Kojonkoski – trener narciarski

Życie zewnętrzne to studia nad frustracją.

Motywy, wywołujące frustrację, wziąłem z bezpośredniego obcowania z ciałem dotkniętym regresem (choroba Parkinsona), z bliskiego doświadczania gestów celebransów (wszelkich: religijnych, politycznych, społecznych, podwórkowych), z przyglądania się z oddali sytuacjom o wyraźnie wyzwolonej woli złej i dobrej, agresji, głupocie.

(Nie było to zaplanowane; Na początku 2008 r. okoliczności wrzuciły mnie w wydarzenia o dużym ciężarze nieuchronności.)

Różnorodność tych motywów, stopnie ich naoczności i dotkliwości, szkice, cytaty, zdjęcia, przedmioty, barwy, odciski – wymieszane między sobą, ustaliły charakter „teatru operacyjnego” (czyli natury). Wyciągałem z niego (z niej) stop-klatki właściwe dla odegrania scen – znaków zdarzeń, których byłem uczestnikiem, świadkiem lub jedynie widzem.

Redakcja stop-klatek była tożsama z przedstawieniem ich na papierze, płótnie, w przestrzeni.

Układałem je w dwu, trzy, cztero obrazowe sekwencje.

Prowadzone studia, poza oczywistym łapaniem kontaktu z samym sobą, toczyły się bez wyraźnego udziału wierzeń i przekonań na temat świata, sztuki …

Nawet znalezione zdania, wypisane na części wizerunków, miały raczej ciężar kreski.

Mam wrażenie, iż mój tryb studiowania miał mało wspólnego z artystycznymi uwarunkowaniami. Oczywiście lekcje niepokoju emanującego z pracy Becketta (dzieł telewizyjnych, przez niego reżyserowanych), Grotowskiego (poszukiwania hieroglifu człowieka drogą świetlistego pesymizmu), Naumana (neonowe migotania znaczeń, dźwięczące krzesła i piramidy zwierząt) to moja szkoła, do której czasem wracam.

Nawiasem mówiąc, wierzę, iż gdyby Goya nie umarł lecz zasnął i obudził się dzisiaj, rozpoznałby siebie w działaniach wymienionej trójki.

W „Życiu zewnętrznym” proces uznawania tego, co jest, a co nie jest zadowalające (w sensie obrazowania) ciągle był chwiejny – podobny emocjonalnej bezradności wobec materiału, który studiowałem.

Sytuacją graniczną, gdzie adekwatność i nieadekwatność zostały improwizacyjnie zagubione jest rzeźba, wieloodcinkowa, długa. Częściowo wisząca, częściowo stojąca. Tutaj dziennej porcji obrazów (motywów studiowanych) towarzyszyła dzienna porcja operacji plastycznych, przestrzennych. Posługiwałem sie własnym ciałem (odlewy, odciski, omamy ruchów, ścięgien, mięśni, kości) studiując cudze. Na tyle na ile potrafiłem, próbowałem własnymi operacjami wpisać się w cudzy los.

Widzimy twarze, dłonie, ściany, chmury, teksty, kolory zgrozy, z zaciśniętym gardłem. Jak to się dzieje, nie wiadomo. Wiadomo jednak, iż znakiem życia wewnętrznego jest życie zewnętrzne. Często jedynym. Zaciśniętego gardła nie da się przedstawić.

Kraków, 21-10-2008 r., M.Ch.

Życie zewnętrzne - I
Rzeźba I, 2008, glina, wosk, drewno, wymiary zmienne
Życie zewnętrzne - I
Rzeźba I - fragment, 2008, glina, wosk, drewno, wymiary zmienne
Życie zewnętrzne - I
VII, 2008, technika mieszana/papier, 30,6 x 41,8 cm

© 2020 lab-kopernika. All rights reserved.